Pobudka 6:15. Szybka toaleta i krótki spacer fotograficzny po okolicy. Śniadanko ze dzbankiem kawy z ciepłym mleczkiem i świeżym pieczywem, do tego masełko i marmoladka, palce lizać. Z żalem trzeba było wychodzić. Ruszyliśmy o 7:45. Wybraliśmy kierunek Naafkopf (2570m n.p.m.). Planowaliśmy przejść grzbietem w kierunku Grauspitze, aby trzymać się wejścia od strony Lichtenstein. Ścieżka pnie się łagodnie pod górę po obu stronach granicy, czuliśmy się jak na spacerze. Na szczycie byliśmy o 8:45. Szczyt Naafkopf bardzo eksponowany z krzyżem i pamiątkową książką. Złożyliśmy swoje wpisy i zajęliśmy się uwiecznianiem tak pięknych chwil, pogoda była wymarzona na podziwianie pasm górskich. Cudowne doznanie i wielka rozkosz dla oczu i ducha. Powoli rozglądaliśmy się za wyznaczeniem nowego kierunku marszu. Smętnie to wyglądało, bo ze szczytu zejście było jedynie do krawędzi urwiska nieco niżej po drugiej stronie od wejścia ze szlaku. Tu droga musiała się zakończyć aby ocalić naszą skórę i zmusiło to nas do zejścia szlakiem do pierwszej przełączki, z której piargiem pod skałami podreptaliśmy na około. Usuwało się z pod nóg i zalegające połacie śniegu i żwiru jak i kamienie. Po przejściu kilkuset metrów nasze nadzieje na dotarcie na grań, a dalej przedostanie się na główny wierzchołek Lichtenstein stawały się coraz słabsze. Czas mijał na naszą niekorzyść. Nasza nawigacja była kiepsko przygotowana. Od schroniska nie prowadzi, ani nie ma żadnej informacji czy kartki o kierunek marszu na najwyższy szczyt Liechtensteinu, Grauspitze. Traktują go jak obcego, pokazowym szczytem jest Naafkopf. Trudno to zrozumieć. W schronisku z lekkim rozczarowaniem byliśmy o 10:50. Podjęliśmy decyzje po małym piwie (12:00), że wejdziemy na inny sąsiedni szczyt Augstenberg o wys. 2359m n.p.m., ok 30min od schroniska. Też piękne miejsce i super widoki. Z powrotem byliśmy już ok. 13:30. Zjedliśmy smaczny obiadek, wzdychając do kolejnych szczytów i już tęskniąc do tego uroczego miejsca z piękną pogodą w tle. Mieliśmy czas na rozpoznanie terenu, aby naprawić naszą nawigację na przyszłość. Znaleźliśmy poniżej schroniska ok 300m początek trasy w kierunku na Grauspitze. Widoczna krzyżówka dająca początek jest w samym centrum dolinki, wokół której podąża się do schroniska, charakterystyczny jest wodopój dla krów. Co kryje się po dojściu do grani trudno rzec, ale szanse na wejście na szczyt na pewno wzrosłyby znacząco. Wówczas Naafkopf byłby nie zdobyty. Góry lubią stawiać nas przed trudnymi wyborami. Musielibyśmy poświęcić jeszcze jeden dzień na to urokliwe miejsca, a to wyeliminowałoby nasz planowany kolejny najwyższy szczyt. Jedno jest pewne, ta Góra chce abyśmy tu do niej wrócili. Zaproszenia nie odrzucimy.
Po kolacji ok. 19:00 i małym piwku poszliśmy na odpoczynek.
18.07.2014 Vaduz (Liechtenstein) – Wiedeń (Austria)
Pobudka 6:20. Z radością po porannej toalecie zeszliśmy na śniadanko. Rozkosz jedzenia znów nas otoczyła. Tu turysta może czuć się dopieszczony. Wszystko świeże i cieplutkie. Super. Wyszliśmy ze schroniska 7:20 i schodzimy do auta w Malbun (8:40). Jedziemy na drobne zakupy do Vaduz (10:25), parking do 1 godz. gratis. Granicę Liechtensteinu mijamy o 10:00 i kierujemy się A14 na Innsbruck.
Nasze relacje na żywo z wypraw:
Facebook: https://www.facebook.com/WyprawySteinbock
Twitter: https://twitter.com/gory_steinbock